Wielkanocne podróże Lonki Little
W działach: święta, marudzenie | Odsłony: 1Dziś o 15:00 wyjeżdżam z Lonką na święta, pozostawiając Kaszka na straży ogniska domowego. Wracamy za tydzień, bo jak już tłuc się przez 6 godzin w pociągu, to przynajmniej na dłużej. Dziadkowie przebierają nóżętami, Lonka cieszy się na wycieczkę, a ja się martwię - czy wszystko spakowałam, czy na pewno wzięłam jej dobre ubranka? A jak będzie zimno? A jak będzie bardzo ciepło, to czy nie upiecze nóg w półbutach? Niecierpię tego całego pakowania się. Kiedy już jestem w pociągu to mi wszystko jedno i nawet jeżeli czegoś zapomnę to zazwyczaj świetnie potrafię się obejść bez tego. Ale zanim to nastąpi, to sprawdzam wszystko po kilka razy i nigdy nie jestem pewna, czy wzięłam co należy. Packing is paaaain! Wrrr...
Wesołych i Mokrego Dyngusa. ;)
p.s.
Dziś na Eskapiście idę po najmniejszej linii oporu - jest co było, więcej na razie nie będzie. Musicie cierpliwie zaczekać do piątku. ;) Więc proszę ładnie o komentarze, bo chcę wiedzieć, czy taka forma może być i będę wdzięczna za konstruktywne propozycje zmian/ulepszeń.