Szczęsliwy jak kot
W działach: marudzenie | Odsłony: 2Sobota to dzień, w który chcę wszystko podopinać na ostatni guzik, żeby móc pograć i wyspać sie porządnie. Niestety, Lonka oraz inne istoty ludzkie w moim otoczeniu mają zazwyczaj zupełnie inne plany. A to jakiś spacer, a to system bankowy nie działa, a to stanie w kolejce się wydłuża przez jakąś oporną kartę, a to jeszcze pilny patronat jest do zrobienia... Jednak dziś jest inaczej - dziś udało mi się wreszcie zamknąć tydzień, nawet pomimo nieprzewidzianych przypadków. I jestem z siebie bardzo zadowolona.:D Czuję się jak kot nakarmiony śmietanką... MrrrMrrrrrr....
A skoro jesteśmy już przy kotach - zdecydowaliśmy się wreszcie na kota, chociaż nie ostatecznie. Trochę się martwiłam, czy to nie pogłębi uczuleń Lonki, ale po rozmowie ze znajomymi, którzy żyją z mieszaną menażerią i poszperaniu w sieci, dałam sie przekonać, że to może nawet zmniejszyć jej podatność na niektóre alergeny. Myślę, że ostatecznym testem będzie wyjazd do sen i Furiatha. Jeżeli Paszpal po naszej wizycie będzie w stanie używalności, to będzie dobry znak.
A dla wszystkich, którzy lubią te włochate stwory: Simon's cat, czyli po Lonkowemu - "biały kotek".
I tak. Lonka świetnie przyjęła powrót do żłobka po miesięcznej przerwie wakacyjnej. Świetnie się bawiła i opowiadała zaaferowana, czego ona tam nie zmajstrowała. ;)