Lonkodramat
W działach: radosna Lonkotfurczość | Odsłony: 1Dziś niedziela. Czas na długi, przedpopołudniowy spacer.
Lonkodramat w trzech aktach.
Osoby:
Wyszykowana teaver - nowy, arabski kajal wlazł jej pod powiekę, spodnie już zachlapane lonkoherbatką, na butach resztka lonkokaszki, zadyszana po ubieraniu butów uciekającej latorośli;
Zaspany Kaszek - wyciągnięta zielona bluza, skręt za uchem, twarz tchnie niezmąconym spokojem, ślady poduszki na prawym policzku, buty nieczyszczone od nowości, zasapany po ubieraniu Lonce kurtki i czapki w biegu;
Szczęśliwa Lonka - dziecko o uśmiechu kota z Cheshire, rude loczki wystające spod krzywo zawiązanej czapki, dżem truskawkowy na brodzie, prowadzi wózek znacznie od niej większy.
AKT PIERWSZY
Godzina 10:00, słoneczny niedzielny poranek. Lonka biegnie, pchając przed sobą spacerówkę. Kaszek i teaver biegną za nią, starając się nie dopuścić, żeby włączyła się do ruchu drogowego.
teaver: Nuśka, nie na jezdnię. Jezdnia jest dla samochodów. Dla wózków i ludzi jest chodnik.
Lonka puszcza frazesy mimo uszu.
Kaszek: Lonka, zaraz będziemy przechodzić przez jezdnię. Daj rączkę, mama poprowadzi wózek.
Lonka chichocze z radości i nie słyszy niczego oprócz wiatru w uszach, kiedy tak biegnie z prędkością 2 km/h.
teaver i Kaszek: Lonka!
Lonka zwalnia widząc, że na dzisiejszym spacerze nie uwolni się od obciachowych starych. Teaver prowadzi wózek razem z Lonką, przechodzą przez jezdnię.
Kaszek: Zaraz przyjedzie nasz autobus. Lonka, usiądź w wózeczku.
Lonka zaszczyca Kaszka zimnym wzorkiem, którego nie powstydziłby się sam Hannibal Lecter. Teaver klęka przy Lonce i stara się nawiązać z nią kontakt wzrokowy. Mała stara się sprytnie tego uniknąć pokazując na niebo paluszkiem i powtarzając „sotoo?” Licząc, że ktoś się na to jeszcze nabierze.
teaver: Lonka, mama posadzi Cię teraz w wózeczku, bo zaraz przyjedzie nasz autobus. Wolimy, żebyś siedziała w wózeczku a nie na kolanach, bo to dla Ciebie bezpieczniejsze.
Lonka boczy się, ale daje posadzić się w wózku i zapiąć sobie pasy. Przyjeżdża autobus 180. Kaszek wjeżdża wózkiem do autobusu, teaver wchodzi za nimi.
AKT DRUGI
Lonka w wózeczku, teaver pcha wózek, Kaszek idzie obok, pali papierosa.
teaver: Lonka, chcesz wysiąść z wózeczka?
Lonka udaje, że nie słyszy.
teaver: Nuśka, może pobiegasz troszkę? Zobacz, tam są gołąbki. Jak chcesz, to mama rozepnie pasy i będziesz mogła pojeździć wózeczkiem.
Lonka ożywia się na dźwięk słowa „pojeździć” i zaczyna wymachiwać rękami i nogami w dość nieskoordynowany sposób. Po chwili już pcha wózek omijając o włos innych spacerowiczów i powodując popłoch wśród miejscowej fauny.
Kaszek: Lonka, zobacz - tam jest wiewiórka. Taka malutka, z rudym ogonkiem.
Lonka porzuca wózek i spieszy w stronę wiewiórki żerującej na ścieżce (i głupocie spacerowiczów, którzy kupują dla nich orzechy przy wejściu). Pokazuje ją palcem i wykrzykuje radośnie, śmiejąc się na głos.
Lonka: cotoo? Sotoo? Co - too???
teaver: Wiewiórka. Przyszła zjeść drugie śniadanko. Zobacz, szuka orzechów.
Lonka: co – tooo??! Oo. O! Śeśe. Śooo?!
Nagle na horyzoncie pojawia się około 2,5- letnie dziecko jadące na rowerku. Lonka zamiera z wyrazem fascynacji na twarzy, wiewiórka ucieka. Lonka zaczyna biec za dzieckiem, żeby je złapać i przywłaszczyć sobie rowerek i kiedy się jej to nie udaje zaczyna wyć ze złości i kładzie się na ziemi.
teaver: Nusia, nie płacz. Nie dasz rady dogonić kogoś, kto jedzie na rowerku.
Lonka ryczy i nie słyszy głosu rozsądku.
Kaszek: Pewnie chciałabyś taki rowerek?
Lonka wyrywa się i ryczy jeszcze bardziej.
Kaszek: Ale wiesz, że jesteś jeszcze za mała na rowerek? Jeszcze masz słabe nóżki. Musisz dorosnąć. Jak przyjdzie czas, dostaniesz od nas piękny rower.
teaver: Obiecujemy.
Kaszek: A teraz chodźmy nakarmić kaczki.
Lonka daje się podnieść z ziemi, posadzić w wózku i zabrać tam, gdzie kaczki mówią „dosyć”.
AKT TRZECI
W domu, Lonka śpi w łóżeczku przygniatając swą miniosobą kudłatego, jasnobrązowego misia w rozmiarze XXL. Teaver zamyka cicho drzwi i idzie do kuchni.
teaver: Lonka śpi jak suseł. Wymęczyła się …
Teaver przerywa, kiedy widzi, że Kaszek też już chrapie słodko na kanapie. Śmieje się więc cicho i siada do komputera. Pociąga duży łyk mocno zaparzonej zielonej z opuncją figową, po czym wystukuje na klawiaturze www.polter.pl...
KONIEC