15-02-2009 12:56
Lonka-dee-day!
W działach: Lonkostyle, radosna Lonkotfurczość | Odsłony: 2
Lonka znalazła torbę ze strojem kościotrupka i zanim zdążyłam zaprotestować, wciągnęła go na siebie. No, zawsze to jakaś odmiana, bo ileż można grać w Piotrusia, rysować, czytać bajki, kąpać konika i malować paznokcie.
Po chwili ścigania się ze mną po pokoju wynegocjowała świnkę Peppę i 3 ciacha w zamian za samodzielne wyjście do łazienki i umycie rąk. Dostała premię za szybkość; +1 ciacho. Lonka skonfiskowała zapas ciasteczek i zawisła na poręczy fotela w pozie, która wskazywalaby na miejscowe zaburzenia w polu grawitacyjnym, ale Lonce umożliwia maksymalne skupienie się na bajce. Świnka Peppa skończyła się i Lonka przybiegła się poprzytulać. Wpakowała ciacho do buzi i położyła mi się na kolanach, odchylając głowę do tyłu.
- Jestem twoją dzidzią. Przykryjesz mnie? - ciacho zakleiło jej całe podniebienie i szczerby między mleczakami, rozśmieszyła mnie.
- Dobrze, położę cię tutaj i przykryję.
Lonka fika pod kołdrą, kiedy próbuję ją zawinąć w kokon.
- Chciałaś, żebym cię zawinęła jak didzię - śmieję się próbując przykryć obie jej fikajace nóżęta.
- Już nie, już nie! - Lonka zaczyna piszczeć i śmiać się tak, że aż się zachodzi. Głupawka. Czyli albo ją zaraz ubiorę i wystawię za drzwi, albo rozwali dom.
- Kochanie! - wołam Kaszka - Chyba czas na spacerek z Lonką.
Wzdycham z ulgą, sięgając po książkę i wsłuchując się w oddalające się hałasy walki o kurtkę i buty. Drzwi mlaskają cięzko. Dzwoniąca w uszach cisza obwieszcza koniec rundy pierwszej. Czas na krótki odpoczynek, a potem trzeba mi powalczyć z garnkami. Bez obrazy, Garnku - mowa o Moich Osobistych Utensyliach Kuchennych. ;)
Po chwili ścigania się ze mną po pokoju wynegocjowała świnkę Peppę i 3 ciacha w zamian za samodzielne wyjście do łazienki i umycie rąk. Dostała premię za szybkość; +1 ciacho. Lonka skonfiskowała zapas ciasteczek i zawisła na poręczy fotela w pozie, która wskazywalaby na miejscowe zaburzenia w polu grawitacyjnym, ale Lonce umożliwia maksymalne skupienie się na bajce. Świnka Peppa skończyła się i Lonka przybiegła się poprzytulać. Wpakowała ciacho do buzi i położyła mi się na kolanach, odchylając głowę do tyłu.
- Jestem twoją dzidzią. Przykryjesz mnie? - ciacho zakleiło jej całe podniebienie i szczerby między mleczakami, rozśmieszyła mnie.
- Dobrze, położę cię tutaj i przykryję.
Lonka fika pod kołdrą, kiedy próbuję ją zawinąć w kokon.
- Chciałaś, żebym cię zawinęła jak didzię - śmieję się próbując przykryć obie jej fikajace nóżęta.
- Już nie, już nie! - Lonka zaczyna piszczeć i śmiać się tak, że aż się zachodzi. Głupawka. Czyli albo ją zaraz ubiorę i wystawię za drzwi, albo rozwali dom.
- Kochanie! - wołam Kaszka - Chyba czas na spacerek z Lonką.
Wzdycham z ulgą, sięgając po książkę i wsłuchując się w oddalające się hałasy walki o kurtkę i buty. Drzwi mlaskają cięzko. Dzwoniąca w uszach cisza obwieszcza koniec rundy pierwszej. Czas na krótki odpoczynek, a potem trzeba mi powalczyć z garnkami. Bez obrazy, Garnku - mowa o Moich Osobistych Utensyliach Kuchennych. ;)