» Blog » Sygnały alarmowe
06-04-2010 23:34

Sygnały alarmowe

W działach: marudzenie, odliczanie! | Odsłony: 3

Sygnały alarmowe
Jakby ktoś pytał, to rodzcielstwo jest wspaniałe. Chrzanić te nieprzespane noce, te godziny spędzone w kolejkach do lekarza z powodu byle szczepienia lub badania okresowego, te kulinarne wyrzeczenia matki karmiącej i inne! Rosnące zdrowo, wesołe maleństwo to szczęście w czystej postaci. Jak mi ktoś nie wierzy, niech spyta senmary i Furiatha. I wcale nie jest to takie trudne, jak się opisuje w książkach. (IMHO większość poradników dla młodych rodziców powinna zostać spalona na stosie.) Wystarczy włączyć mózg i mieć oczy i uszy szeroko otwarte.

Na przykład: małe dzieci - ze względu na ograniczone umiejętności komunikacyjne - dają znać o wszystkim płaczem. Dla laika wygląda to tak: jak boli - płaczą, jak są głodne - płaczą, jak chcą na ręce - płaczą, jak są zmęczone - płaczą, itp. Doświadczony rodzic szybko jednak zada kłam takiej teorii i powie: jak jest głodne - to się skarży, jak coś boli - to krzyczy, jak jest zmęczone - marudzi, jak chce na ręce - to zawodzi, itp. Łapiecie o co chodzi? Bo dzieci łapią w mig.

Dziś siedzę na przyład przy komputerze, nasłuchując czy Lonka się nie obudziła. Biedactwo ma katar alergiczny i pokasłuje przez sen. Ale spokojnie - jeżeli się obudzi, to po pierwszym sygnale alarmowym będę zapewne wiedziała, czy mam wziąć ze sobą syrop (przeszkadza mi kaszel), niebieskiego misia (miałam zły sen), czy może kubek z wodą (chce mi się pić). I wierzcie mi, to wcale nie jest takie skomplikowane ja się wydaje, nie ma też nic wspólnego z jakimś cudownym zmysłem, który posiadają jedynie Dobre Mamusie, bo czasami wstaję zaspana w środku nocy i dokładnie wiem, co mam robić. Jestem pewna, że sami rozpoznajecie szczekanie lub miauczenie ostrzegawcze swojego pupila. Mini-ludzie robią to samo - ostrzegają. Co ciekawe, większość dzieci "daje sygnały" charakterystyczne tylko dla siebie i to po nich rodzice często wyrabiają sobie zdanie na temat charakteru własnych dzieci, zanim jeszcze ostatecznie się on utrwali. Zastanawia mnie więc, jaka będzie mała Ninka.

Czy bedzie wyła jak opętana na jedzenie, tak jak to robiła Lonka, czy po prostu będzie się uparcie dopominać? Czy będzie kwiliła, żeby ją wziąć na ręce, czy będzie po prostu nawoływać? Lonka jako niemowlak była małą anarchistką, która chciała dopasować do swoich potrzeb cały świat. Dopóki wszystko szło po jej myśli, była słodka jak cukierek. Kiedy tylko coś jej nie spasiło - wrzeszczała na cały regulator, starając sie osiągnąć cel po trupach (czyli kosztem niewyspanych rodziców, którzy byli już jak zombiaki). Ile z tego odziedziczy jej siostra? Czy jej czkawki wieczorne oznaczają, że będzie się ładnie najadać na noc i przesypiać grzecznie do rana? Sama chciałabym wiedzieć. :D

Na razie mogę nasłuchiwać tylko Ninko-sygnałów alarmowych, jakie dostaję odnośnie Ewakuacji. A ta już niedługo. Mam nadzieję, inaczej czeka nas Nakaz Eksmisji.

******
zdjęcie: http://teatrdobrychklimatow.blogspot.com/

Komentarze


Iman
   
Ocena:
0
Ładnie to ujęłaś. Moja Mama zwykła mówić rzeczy w tym stylu, ale ona w ogóle jest wyjątkowa :) W każdym razie jeśli kiedyś przyszłoby mi zostać mamą, to właśnie tego bałabym się najbardziej - że nie będę wiedziała, o co chodzi mojemu dziecku. Ale psa i kota rozumiem, to może wyższy stopień wtajemniczenia też kiedyś osiągnę ;)
Póki co cały czas trzymam za Was kciuki, żeby Ewakuacja przebiegła sprawnie i bez problemów.
07-04-2010 09:56
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Moja mama mówi, że clou to nie traktować dziecka, jak jakiegoś niedorozwoja, który nic nie rozumie. Wspomina, że już jako niemowlak ekspresowo rozpoznawałem ludzi i wiedziałem do kogo uśmiechać michę, nawet jeśli inni twierdzili, że jeszcze za wcześnie na to. Tak samo nie zbywała upierdliwych pytań "co to". Zawsze wkurza ją jak widzi w sklepie czy na ulicy rodziców mówiących nie tylko do małego pędraka ale nawet już podrośniętego małego człowieka jak do głupka.
07-04-2010 14:10
neishin
   
Ocena:
+1
Craven, z drugiej strony mamy znajomych i przyjaciół do których nie da się mówić inaczej, bo wtedy mówią "coooo?":D Jak widać zależy to też od dziecka:P
07-04-2010 15:00
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Kij z dzieckiem, ja się boje, że nie będę rozumiał swojej żony! A to o wiele bardziej prawdopodobne :P
08-04-2010 09:34
gervaz
   
Ocena:
0
Jako ojciec powiem tak: trudność w wychowaniu dziecka nie polega na niezrozumieniu wysyłanych przez nie sygnałów - jak się jest z dzidziusiem, to łatwo załapać, o co mu chodzi.
Prawdziwy kłopot to całkowita zmiana życia i konieczność rezygnacji z wielu przyjemnych lub pozytecznych rzeczy, którymi można było się zajmować przed wychowaniem dziecka - oraz tęsknota za nimi.
08-04-2010 14:20
kilroy
   
Ocena:
0
@gervaz
Niektórzy mają tak już po ślubie i to bez dziecka :)
08-04-2010 23:31
gervaz
   
Ocena:
0
no to z dzieckiem będzie jeszcze gorzej :(
09-04-2010 11:19
jaffar
   
Ocena:
0
Fajnie, że taki tekst się pojawił.
Niedługo sam zostanę ojcem i mam nadzieję, że nie będę miał problemów z odczytywaniem tych dzieciątkowych sygnałów. Ale jak będzie to już tylko czas pokaże.
A na to, że Nastka zmieni nas na jakiś czas w zombiaki chyba jestesmy gotowi:D.
10-04-2010 15:17

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.