Projekty 2009 - 2010
W działach: marudzenie, marudzenie na poważnie | Odsłony: 0Ostatnie szlifowanie tłumaczenia Petera Wattsa. Za dzień lub dwa przekażę tekst do przeczytania i krytyki dalej. Jeszcze się zastanawiam do kogo konkretnie, bo nie mogę tego przecież wymagać od biednego malakha (chociaż pewnie i tak przeczyta).
Nowy semestr dopiero mi się zaczyna i jeśli nie będę mieć tyle kursów na ile liczę, będę musiała się pofreelancować z tłumaczeniami zdecydowanie częściej niż do tej pory. Czyli Projekt Praca 2010 z możliwymi zmianami.
Lonka poszła do nowego przedszkola, w którym szykuje mi się lekcja pokazowa; wiecie, taka prowadzona przez rodzica. Zaoferowałam się jako anglista. Zobaczymy, czy im się spodoba. Projekt SuperRodzic 2009 w toku. Obecnie Lonka i my jesteśmy bardzo zadowoleni z kadry i myślę, że będizemy sie bardziej angażować w życie przedszkola, bo bardzo nam się podobają ich inicjatywy. Projekt Super Przedszkole rozpoczęty. :)
Na razie jednak Ilonka wylądowała na kilka dni w domu. Niby nic, bo tylko katar, ale zdecydowałam, że z jej powiększonymi migdałkami lepiej niech to wysiedzi w domu. Siedzi i nudzi się jak mops, mimo że co chwila zmieniamy zabawy: malowanie, czytanie, bajeczka, przebieranie się, zabawa lalakami, rzut misiem do celu...
Ale zdecydowanie najważniejszym projektem przyszłego roku będzie Fasolka II. Ilonka już została uprzedzona, powyżej możecie obejrzeć pierwsze wspólne zdjęcie rodzeństwa. Płeć na razie nieznana, ale jak do tej pory Fasolka II wykazuje się zdecydowanie większą wyrozumiałością dla rodzica-hosta niż Fasolka I i nie powoduje większych problemów zdrowotnych. Obecnie ma 9 tygodni i 3 dni, jest najprawdziwszą Calineczką/kiem - 2,45 cm długości - jest bardzo ruchliwe, ma mocne tętno i "dobrze poukładane w głowie". Jesteśmy umówieni już na pokazowe USG pod koniec miesiąca, z płytką w ręku będziemy wyposażeni we wszelkie możliwe dowody, muhahahaha! Trzymajcie kciuki, żeby rosło zdrowo. Premiera Fasolki II już w kwietniu 2010. :D
I tak, na zjeździe w Płotkach już wiedzieliśmy i nic nie powiedzieliśmy nikomu, bo było za wcześnie na przechwałki. ;) Więc jak się komuś wydawałam bardziej złośliwa niż zazwyczaj, to miałam wymówkę, ale z niej nie skorzystałam. :P No, to ja idę coś zjeść, a wy trzymajcie te kciuki. ;)
p.s. Lucek jest wzorcowym kotem ciężarnej - przychodzi pomruczeć i przytulić się do mnie, kiedy się źle czuję i nawet wie co nieco o masowaniu brzucha. Mam jeszcze tylko nadzieję, że uodpornił mnie na toksoplazomozę. :)