Lonka w Wielkim Mieście

Ponieważ z naszych planowanych wakacji wyszło wielkie NIC, postanowiliśmy przetestować na własnej skórze, jak spędza się lato w mieście z dzieckiem w wózku i mokrymi chusteczkami w plecaku. I wiecie co, nie jest tak źle. :D

Lonka przede wszystkim uwielbia chodzić na okoliczne place zabaw, gdzie może poharcować z innymi dzieciakami. Oprócz naszych ulubionych zaliczyliśmy też kilka razy place zabaw "w przelocie". Najbardziej podobało się Lonce na ślicznym placyku na Placu Wilsona, który zwiedziła dzięki uprzejmości Natalki oraz przy al. Ujazdowskich. Place te są dobrze wyposażone w piaskownice, domki, ścianki wspinaczkowe, schodki, drabinki, różne huśtawki oraz zjeżdżalnie. Przy Placu Wilsona urządzenia do zabawy są pogrupowane według wieku dzieciaków. Ilonka oczywiście od razu wskoczyła na karuzelę i do piaskownicy. Plac przy al. Ujazdowskich ma jeszcze jedną zaletę - po drugiej stronie ulicy znajduje się Paradox, gdzie można się schronić przed deszczem, wypić soczek albo kraść graczom pionki. W zeszły piątek Lonka zaliczyła sesję z pociągami i kolorowe wagoniki niezmiernie przypadły jej do gustu.

Również domowe stworzenia przyszły z pomocą jako czasoumilacze. Okazuje się, że zabawa z psem jest możliwa (pod nadzorem dorosłych), kiedy już Lonka załapała na czym polega zabawa w berka. Oczywiście, my to potem odczuwamy na swojej skórze - dosłownie - bo Lonka przyswoiła sobie na jakiś czas zwyczaj lizania zamiast całusków. Obecnie jej przeszło.

Z innych ciekawych miejsc, odwiedziliśmy też warszawskie zoo, które obecnie jest w trakcie prac renowacyjnych. Szykują, zdaje się, nowe słoniarnium. Jednak według Ilonki największymi atrakcjami tego niezwykle ciekawego miejsca były rybki, papugi (bardzo interaktywne stworzenia - odpowiadały prawie na każdy pisk Ilonki), podest do obserwowania słoni (ma schody z obu stron) i  dmuchany zamek do skakania, na którym Lonka wdrapała się przy czwartym podejściu sama na dość wysoką zjeżdżalnię. Po 20 minutach szaleństwa na zamku była tak zmęczona, że zasnęła w wózku, więc nie dotarliśmy w końcu do żyraf. Czego bardzo mi było szkoda, bo chciałam zobaczyć ile urosła mała żyrafka i małe kociaki pantery odkąd je ostatnio widzieliśmy. Bardzo chwali się Akwanarium, po Lonkowemu "Rybkarium" - największą atrakcją zeszłego lata były bodajże piranie, ale w tym roku furorę zrobią pewnie koniki morskie, dla których przygotowano już piękne, oświetlone na niebiesko akwarium.

Kiedy leje jak z cebra mała Lonka też się nie nudzi. Zazwyczaj bierze się pracowicie za malowanie, rysowanie lub zabawę miśkami - tak! Lonka bawi się zabawkami jak duże dziecko i można z nią poszaleć w sklep, myjnię samochodową albo w gotowanie obiadku. Standardową rozrywką do zabijania czasu są jednak bajki - ostatnio Lonkę fascynują klasyczne bajki Disneya, więc niech was nie szokują wstawki o księżniczkach...

A dla początkujących lingwistów, ciekawostka:

lonkowy: stukan - tłumaczenie: tukan

*zdjęcia z placów zabaw obecnie niedostępne ze względów technicznych - ciężko złapać Lonkę w ruchu i upilnować jej kiedy się trzaska fotki :P Postaram się nadrobić to straszne niedociągnięcie, kiedy tylko wybierzemy się na plac zabaw we troje.