» Blog » Lala Quest
01-06-2007 20:56

Lala Quest

W działach: radosna Lonkotfurczość | Odsłony: 1

Lala Quest

teaver obudziła się rano, tuż po wschodzie słońca, na zew żerny Lonki. Ziewnęła, przetarła dłonią  oczy i wołając "już idę, już idę!" podążyła lekkim kłusem w stronę sali lonkowej. Tam zobaczyła dziecię wyjące jakby je kto ze skóry łupił i starające się opuścić lonkołóżko za wszelką cenę.

 

Po spełnieniu wszelkich obowiązków dotyczących higieny i żywienia roześmianej już Lonki, teaver postanowiła, że skoro jest to Dzień Dziecka, należy sprawić Lonce tym większą przyjemność i oprócz oglądania bestii,  powinna dostać ładny prezent.

 

- Kochanie! - zawołała donośnym, matczynym głosem teaver - myślę, że Lonka powinna dostać w ten wyjątkowy dzień ładną lalę.

- Sądzę, że to dobry pomysł. - zgodził się Kaszek, drapiąc się po brodzie - Pozostaje tylko kwestia, kto podejmie się tego niełatwego zadania.

 

Zapadła cisza. Lonka, umówiona już na audiencję psio - ciociową, nie mogła towarzyszyć w tej przygodzie i samodzielnie wybrać odpowiedniego egzemplarza, więc  teaver podjęła odważną decyzję.

 

- Ja pojadę. I przywiozę ci najpiękniejszą, najbardziej mięciutką i najszerzej uśmiechniętą lalę, jaka kiedykolwiek była wystawiona w Warszawie.

 

Lonka klasnęła w rąsie z radości, ale Kaszek zachmurzył się. Wiedział, że to trudne wyzwanie i będzie wymagało sporo czasu, a ten, w dni takie jak Dzień Dziecka, ucieka między palcami niby piasek. I mimo tego, że piękny prezent jest ważnym jego elementem, najistotniejsze to być wtedy razem. O tym wszystkim wiedziała także i teaver, ale miała już kilka pomysłów jak zdobyć idealną lalę dla Lonki. Dlatego też uścisnęła Kaszka, wzięła Lonkę za rączkę i powędrowali razem w stronę domu bAbci.

 

Na rozstajach teaver pożegnała się z Lonką i Kaszkiem, po czym powędrowała w stronę najbliższego magazynu z zabawkami. Ale tam okazało się, że wszystkie lale na składzie były niedość miękkie, jak na idealną lalę dla Lonki. Ich rączki były sztywne i nieprzyjemne, a brzuszki tak twarde, że przytulanie ich groziło posiniaczeniem.

 

teaver, korzystając z transportu zbiorowego,  przemieściła się więc w stronę następnego dużego magazynu z zabawkami, ale tam z kolei okazało się, że wszystkie lale są za mało wesołe. Ich buzie wyrażały za mało zaraźliwego entuzjazmu i autentycznego szczęścia. Niektóre z nich tępo spoglądały przed siebie lub wyglądały nawet na zagłodzone! teaver zapamiętała sobie nazwę tej zagłodzonej i zanotowała sobie, żeby wpisać je na lonkolistę zabawek zakazanych.

 

W akcie desperacji teaver odwiedziła również mały, lokalny kramik z zabawkami, ale tam z kolei nie było wystawionych żadnych ładnych lal. Było mnóstwo ładnych pojazdów, których Lonce nie brakuje, były też smutaśne minilale, były baloniki i kolorowe czapeczki, ciasteczka, cukierki, koguciki na patyku, wata cukrowa, pierścionki z czerwonym oczkiem a nawet wiatraczki, ale wszystko to Lonka już miała.

 

I wtedy teaver przypomniała sobie, że w okolicy znajduje się jeszcze jeden, nowy sklepik z zabawkami. Wszystkie one wydały się kiedyś teaver bardzo zachęcające, więc pospieszyła w stronę targu i znalazła tę wystawę. Weszła do sklepu, gdzie usłużny ekspedient spytał czym może służyć. 

-Zauważyłam na waszej wystawie najpiękniejszą, najbardziej mięciutką i najszerzej uśmiechniętą lalę, jaka kiedykolwiek była wystawiona w Warszawie. Chciałabym ją kupić.

- Hmm... To nie takie proste - powiedział ekspedient. - Wyjdziesz ze sklepu i obejdziesz budynek dookoła. Tam znajdziesz wielką, starą lipę. Staniesz pod nią, zakręcisz się dwa razy w lewo i spluniesz przez prawe ramię. Wtedy zobaczysz wejście do sklepiku. Ale pamiętaj, możesz wynieść ze sklepiku zabawkę tylko, jeśli naprawdę zechcesz ją komuś podarować. - przestrzegł mnie, machając mi groźnie palcem przed nosem.

- Będę o tym pamiętać. Dziękuję i za wszkazówkę i za dobrą radę. - odpowiedziała teaver i stosując się do wskazówek espedienta znalazła sklepik.

 

Kiedy teaver weszła do środka ogarnęło ją dziwne uczucie, że wszystkie znajdujące się w nim zabawki należały kiedyś do niej. Ich sympatyczne buzie były tak znajome jak cienie na ścianie dziecięcej sypialni, jak szelest drzewa rosnącego przed rodzinnym domem... Brodaty sprzedawca uśmiechnął się tajemniczo i gestem zaprosił teaver do dokładniejszego obejrzenia zabawek.

 

teaver przeszła się wzdłuż regałów, były tam misie, kreciki, brodaci rozbójnicy oraz dwaj sympatyczni chłopcy w krótkich spodenkach, ale lalek pośród nich nie było. Jednak kiedy teaver spojrzała na regał po lewej stronie, na najwyższej półce dojrzała najpiękniejszą, najbardziej mięciutką i najszerzej uśmiechniętą lalę, jaka kiedykolwiek była wystawiona w Warszawie! Drżącymi rękami zdjęła ją z półki i pogłaskała po mięciutkich, wełnianych włoskach. Przytuliła ją też delikatnie, tak na próbę. I wtedy przypomniała sobie, że przyszła tu wybrać lalę dla Lonki i że jeżeli ją weźmie, będzie musiała ją podarować w prezencie.

 

Zrobiło się jej smutno. Chciała wrócić do czasów, kiedy mogła przytulać szmacianą lalę w miejscach i w sytuacjach, w których nie czuła się pewnie. Przypomniała sobie swoją Honoratę i to, jak ściskała ją w przychodni u lekarza, przed szczepieniem i kiedy sadzała ją obok siebie przy odrabianiu pierwszych lekcji. Wróciła pamięcią do czasów, gdy Honorata pocieszała ją kiedy rodzice się kłócili, kiedy dostawała burę, kiedy kłóciła się z bratem a także jak Honorata usypiała ją kiedy, gdy ciężko jej było zasnąć. Życie wydawało się wtedy takie proste, wystarczyło przytulić Honoratę...

 

teaver spojrzała na lalę przenikliwie. Pomyślała, że chciałaby bardzo, żeby Lonka miała kogoś takiego, jak jej Honorata. I teaver powiedziała do lali:

- Myślę, że jesteś komuś potrzebna. To dobra dziewczynka i ucieszyłaby się, gdybyś zechciała jej towarzyszyć.

A wtedy brodaty sprzedawca uśmiechnął się szeroko i zapakował lalę do papierowej torebki.

 

Resztę dnia Lonka spędziła oglądając różne monstra zamieszkujące ogród zoologiczny. Jedne z nich podobały się jej bardziej, inne mniej, ale nabiegała się przynajmniej za wszystkie czasy, popychając przed sobą helikopterek na kółeczkach. A lala spędziła swoją pierwszą podróż w ozdobnej lonkotorbie i wyglądała na całkiem zadowoloną z towarzystwa.

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


13918

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To ci Lonkoprzygoda !Zazwyczaj trzeba jednak spluwać trzy razy więc coś mi nie pasuje...
01-06-2007 21:05
Joseppe
    Jak zwykle
Ocena:
0
super :)

Życzonka dla Lonki :)
01-06-2007 21:05
~%

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie miał bossa na końcu ten kłest.
01-06-2007 21:26
lucek
   
Ocena:
0
Glupi %. To nie kłest tylko bajka jest.
Fajnie być luckiem, ale w sumie też chyba fajnie być Lonką. Z taką lalką i taką mamą :)


l.
01-06-2007 21:35
~%

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Kłest jest w tytule, więc zobowiązuje. Grałem jrpg na nintendo, to wiem, ze boss musi być.
Sam mam syndrom opieki nad 3,5 latkiem i talentem do dzieci trzeba się urodzić. Więc, że Lońka słodka, to się zgadzam, jest bajka.
01-06-2007 21:47
Mayhnavea
    Woł!
Ocena:
0
Przepiękny wpis! :D Można by go przerabiać na zajęciach z mitoznawstwa ;)
Po tej notce i ostatnim przepisie kulinarnym blog teaver zostaje ogłoszony moim ulubionym (o, zapomniałem o genialnej lonkołysance!).

Pozdrawiam ciepło :]
01-06-2007 21:54
Skavenblight
   
Ocena:
0
A może mnie adoptujesz? ;)
Życzenia dla Lonki! "Nasze" dzieciaki [znaczy mówiąc o moim mam na myśli Siostrę] zasługują na najlepsze lalki świata. Tylko że moja mała chyba woli samochody...
01-06-2007 21:54
soffi
    Cudne,
Ocena:
0
lonkohistoria po prostu wspaniała. Już czekam na następne lonko-teaverowe przygody.

Wszystkiego najlepszego dla Lonki.
01-06-2007 22:02
Iman
   
Ocena:
0
Cóż mogę rzecz... Warto było czekać tak długo na nową notkę żeby przeczytać tę historyjkę :) Ale szczerze powiedziawszy zrobiło mi się bardzo smutno... bo ja też bym chciała być jeszcze dzieckiem! :( Najlepszego dla Lonki :)
02-06-2007 01:19
Urko
    teaver!
Ocena:
0
Wrzucaj do lonkonotek bannery, żeby kapitaliści Ci płacili za każde wejście na bloga - zarobisz krocie ;).
02-06-2007 11:46
teaver
    Dzięki za wpisy!
Ocena:
0
:D I wszystkiego najlepszego.

Hmm.. szczerze mówiąc myślałam o adopcji. Ludziska się pytają kiedy rodzeństwo dla Lonki, a ja jak pomyślę o ciąży i o tych pierwszych miesiącach, to mi się wszystkiego odechciewa. Więc, Skaven, masz duże szanse na adopcję. ;) lol!

Banery? A o tym nie pomyślałam...! :D
02-06-2007 13:47

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.