» Blog » Ażeby cię rozjechało!
15-05-2007 14:31

Ażeby cię rozjechało!

W działach: marudzenie | Odsłony: 1

Nie znam lepszego sposobu na samobójstwo niż przejażdżka rowerem po Warszawie. I nie mam tu wcale na myśli centrum - nie, nie! Mam na myśli Sadybę i Służew, bo akrat dziś rano stwierdziałam, że przejadę się rowerem do pracy.  Trochę mi się nie chcialo, ale złajałam się za lenistwo i posadziłam cztery litery na siodełko.

 

Kiedy jechałam rano, było jeszcze pustawo i całkiem przyjemnie. Tylko przystanki autobusowe były ciężkie do ominięcia dla kogoś, kto ma opory przed rozjeżdżaniem ludzi. Ale dla mnie to nie nowość - już nie raz zdarzyło mi się przesuwać z mojej drogi kogoś, kto tarasował przejazd lub próbował przejść po wózku z Lonką. Jadąc w stonę Służewia natrafiłam na jedną tylko parę przechodniów tarasujących cały chodnik. Szli sobie w odległości około 0,5 metra, może mniej, pani z przodu po prawej, prowadząc wózek dziecięcy, pan za nią po lewej. Ani ominąć, ani przeskoczyć, ani wystraszyć. Przejechałabym po nich, ale szkoda mi było roweru Łukasza, więc zdarłam gardło zanim do nich dotarło.

 

Zrezygnowałam z wjazdu na ulicę po tym, jak pani w Lanosie chciała mnie przejechać na pasach - chciała skręcić, rozumiem - ale dlaczego chciała to zrobić przejeżdżając po mnie? Poza tym, dziury na jezdni nie wyglądają zbyt zachęcająco. Następna para nieodpowiedzialnych użyszkodników chodnika trafiła mi się przy Żwirki i Wigury, ale bezczelnie stratowałam trawnik i pojechałam dalej.

 

Jednak największe przegięcia zdarzają się kiedy już wszyscy wytoczą się z domów.  Najpierw pan w autobusie linii 301, którym chciałam podjechać do Odyńca, zamknął mi drzwi przed nosem a potem pani z wózkiem dziecięcym przy al. Lotników przyprawiła mnie o nagły ból w mostku (i nie tylko). Mając wybór - wjechać na wyboje, do rowu głębokiego na 2,5 metra czy przejechać po niej, naiwnie wybrałam wyboje. Oczywiście, kiedy zwróciłam jej uwagę, że mogłaby się trzymać prawej strony chodnika, bo nie można jej ominąć to z wielką pretensją w głosie oznajmiła mi, że chodnik jest dla niej a dla mnie jezdnia. Well, thanks a lot, ale nie skorzystam. Wolę żyć. Następnym razem po prostu po niej przejadę. Może zapamięta, że nawet po chodniku trzeba umieć się poruszać i że nikt nie będzie za nią dbał o jej bezpieczeństwo.

 

To, co mnie uderzyło pokrywa się w zasadzie z innymi moimi spostrzeżeniami - ludzie uwielbiają ryzyko! A im są starsi tym więcej adrenaliny im potrzeba. Największym przegięciem i absurdem jaki widziałam to starsza pani poruszająca się przy pomocy balkonika na drodze rowerowej. Może nikt jej nie wytłumaczył, że kolory na chodnikach nie są po to, żeby było ładniej? Pewnie warto by też było zamieścić gdzieś jakąś informację pisemną, bo znaki drogowe nie przemawiają ludziom do rozsądku. A wydają się być takie jednoznaczne...

 

No, w każdym bądź razie dziś już wyczerpałam swoją dzienną dawkę adrenaliny. Może mi nawet do czwartku wystarczy...? 

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Siman
   
Ocena:
0
No tak, ludzie przekonani, że kolory na drodze rowerowej zostały zamontowane w nagłym przypływie patriotyzmu (biały/szary i czerwony) władz miasta faktycznie bywają zabawni. Zwłaszcza jak idą ławą pięciosobową grupą. A jak dodać do tego jeszcze ze dwoje kilkuletnich dzieci biegających między nimi z jednej na drugą stronę, to już w ogóle jazda bez trzymanki... niestety nie dla użytkownika roweru. ;)

Pozdrawia rowerzysta z Lublina (u nas drogi rowerowe omijają przystanki ładnym łukiem, a ludzie i tak wolą taranować czekających na autobus, byle jechać prosto).
15-05-2007 15:25
996

Użytkownik niezarejestrowany
    A mi się wydaje,
Ocena:
0
że ten wpis nie traktuje o jeździe rowerem tylko jest metaforą ludzkiego życia i Polskiego (choć nie tylko) społeczeństwa. :P
15-05-2007 15:27
Szponer
   
Ocena:
0
Siman, nie tylko drogi rowerowe są w narodowych kolorach, także możemy uświadczyć w Warszawie patriotyczne autobusy w kolorach biało-czerwonych:D
15-05-2007 15:47
vanderus
   
Ocena:
0
Po pierwsze primo - chodniki sa dla pieszych. Rowerzyści mają scieżki, albo ulice.

Po drugie primo - a czyżby pani Teaver pokonywała pasy na rowerze? Na przejściu dla rowerzystów?

Po trzecie primo - rozjeżdżanie dzieci na ścieżkach rowerowych jest dozwolone.

Po czwarte primo - w Warszawie autobusy są w barwach warszawskich (niespodzianka :D)
15-05-2007 15:56
teaver
    Ech...
Ocena:
0
Ten patriotyzm to tak się nieopatrznie pojawił, lol. Craven ma rację. Złości mnie to, że mieszkam w miejscu, gdzie większość ludzi zachowuje się jak na bezludnej wyspie. Czasami mam ochotę krzyczeć: Halo! Pobudka! Jesteś między ludźmi!

No i jeszcze to, że jak się już coś stanie to nikt nie jest winny. Przecież to takie LUDZKIE, że jak się ktoś wywraca, żeby w ciebie nie wjechać to pytasz chociaż czy wszystko z nim w porządku, nie mówiąc o przeproszeniu, że nie zostawiłeś przejazdu. A tu ludzie prowadzają dzieci w niedzielę po drodze rowerowej, parkują dojeżdżając do samych budynków tak, żeby nie dało się przejść chodnikiem i łażą jak święte krowy. Czuję się czasem jakbym żyła w Uzbekistanie. :(

@Vand: żeby było zabawnie - jechałam ścieżką rowerową. A chodnikiem jest mi ciężko przejść nawet, kiedy idę na piechotę. Proponuję ci, żebyś wziął kiedyś wózek dziecięcy i przejechał się po centrum.
15-05-2007 16:00
vanderus
   
Ocena:
0
Teav, zapędź męża do roboty - niech tuninguje trochę wózek Lonki. Ostrza na kołach, do niszczenia zbyt blisko jadących rowerzystów lub naprzykrzającyh się innych wózków. Wzmocniony blachą przód z dodatkowym obrurowaniem, co najwyżej betonowa ściana może wtedy Was zatrzyma. Sygnał dzwiękowy do MANa albo Kamaza, dla przyprawainia staruszek o zawał - Lonka będzie miała ubaw.

Do tego jeszcze bardzo gadżetów w postaci ręcznej wyrzutni pocisków budyniowych, czy miotacza soku z buraczków i każdy park jest Wasz i tylko Wasz :D

Aha zapomniałem dodać - jeszcze drut kolczasty wokół wózka, aby uniemozliwić abordaż wściekłym trzylatkom :)
15-05-2007 16:24
Siman
   
Ocena:
0
Znaczy: Lonki na barykady? ;)
15-05-2007 16:31
vanderus
   
Ocena:
0
Jakie tam barykady, znaczy sie po prostu że czas powołać do życia Zmotoryzowany Oddział Dalekiego Zwiadu i Rozpoznania Walką "LONKA" :D
15-05-2007 16:36
Iman
   
Ocena:
0
Dobra, czuję się zobowiązana do złożenia samokrytyki i w ogóle intymnego wyznania: jak idę z psem na spacer to chodzę po ścieżce rowerowej. Podkreślam: ja idę, bo pies łazi po trawniku, który jest obok (a ja jak widzę nadjeżdżający rower to też schodzę na trawę). Obok chodnika też jest trawnik, ale dużo węższy i prawie cały obsadzony krzakami, obok ścieżki jest szeroki i pies może spokojnie pobiegać, w dodatku nie przechodząc koło przystanku autobusowego, którego bardzo nie lubi. I dla mega sceptyków dodam jeszcze, że idziemy tamtędy zmierzając na wybieg dla psów, żeby nie było!
A co do jazdy rowerem itd. to jak sobie przypominam te szwedzkie ściezki w środku lasu, z dala od jezdni i chodników to mi się smutno robi jak patrzę na te polskie :( Zwłaszcza, że faktycznie dużo ludzi po nich chodzi, zamiast używać chodnika.
15-05-2007 21:33
senmara
   
Ocena:
0
W Poznaniu jest sporo dróg dla rowerzystów, kiedyś naewt czytałam materiały dot. planowania przestrzennego, ze stosunkowo dużo (jak na Polskę).
Obok mojego domu jest przejście podziemne z wytyczonym szlakiem dla dwóch kółek, które prowadzi aż do kampusu na Morasku. Niezależnie od pory roku każdy szanujący zdrowie spacerowicz powinien je omijać, bo rowerzyści rozwijają na nim zabójczą prędkość. Tu działają prawa doboru naturalnego :)
Poza tym za wypadek na śceżce rowerowej mandat dostaje pieszy?

Z rowerów to ostatnio doświadczyłam tylko jazdy na wodnym (inni pedałują, senmara relaksuje się na burcie i popijając piwo obserwuje przyrodę)
15-05-2007 21:49
teaver
    Ech, no tak...
Ocena:
0
senmara, jak się ma pod nosem to się nigdy nie korzysta. A żeby normalnie przejechać wózeczkiem z Powsińskiej na Nowolipki to po prostu drę mordę na tych co mi zawadzają.

Chociaż myślę, że porządnie uzbrojony wózek też by się czasem przydał, szczególnie w okresie przedświątecznym. ;) Lonka faktycznie miałaby ubaw, największy z fajerwerkami! Jak nabiorę jeszcze ze 25 kg masy mięśniowej to pomyślimy. ;) hehe...
15-05-2007 22:29
Qball
   
Ocena:
0
"L-O-N-K-A" - Lotny Oddział Niszczycieli Krajowej Anarchii

Wpis to czysta flava - jak zwykle :)
16-05-2007 00:29
teaver
   
Ocena:
0
Mogę w takim razie dopisać jeszcze jedno znaczenie imienia Lonki. LOL :D

@Vand - sprawdziłam to jeżdżenie po chodnikach; można jeździć rowerem po chodniku w przypadku, kiedy prędkość maksymalna na drodze wynosi powyżej 50 km/h a chodnik jest szerszy niż 2 m, podobno nie czepiają się także w miejscach o dużym natężeniu ruchu drogowego, gdzie rowerzysta spowalniałby ruch na jezdni; w niektórych miejscach jest nawet zakaz jazdy rowerem po jezdni - autostrady, drogi przelotowe dla samochodów o dużym tonażu. Wtedy korzystasz z chodnika czy to się pieszym podoba czy nie, pomimo braku oznakowań.
16-05-2007 12:55
vanderus
   
Ocena:
0
Zgadzam się z Tobą Teav, ale:

- w terenie zabudowanym prędkość maksymalna wynosi 50 km/h z niewielkimi wyjątkami, których się rzeczywiście nie czepiam. Nikt nie mówi, że masz po Armii Krajowej na rowerze jeździć :-)

- proszę o prawne określenie definicji miejsca o dużym natężeniu ruchu :D

- logicznym również jest, że jak jest zakaz poruszania się rowerów po jezdni, to mają po tej jezdni nie jechać.

Ale generalnie, w większości miejsc, drodzy rowerzyści - won z chodnika :D
16-05-2007 13:09

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.